Książkę Keiichiro Hirano trudno jest zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku. Powieść obyczajowa? A może psychologiczny thriller? Wiem jedno – nie bez powodu jest to bestseller w Japonii i dlatego tak bardzo ucieszyłam się, gdy ukazał się w angielskim tłumaczeniu (autorstwa Eli K.P. Williamsa).
Można odczytać A Man po prostu jako opowieść detektywistyczną. Umiera Daisuke Taniguchi i gdy jego rodzina odwiedza żonę zmarłego i widzi ich zdjęcia na ołtarzyku, okazuje się, że Daisuke wcale nie był tym, za kogo się podawał. Na scenę wkracza prawnik, Akira Kodo, razem z którym próbujemy rozwikłać zagadkę – kim był “Daisuke” i gdzie mieszka ten prawdziwy?
Ale dla mnie to książka o tożsamości. Bo Hirano jednocześnie zagląda w głąb i próbuje zrozumieć motywacje swoich bohaterów, jak i analizuje szersze problemy całej Japonii. Pokazuje rasizm (zwłaszcza wobec mieszkańców koreańskiego pochodzenia), który przesiąkł tak głęboko do społecznej tkanki, że wydaje się, że nie można od niego uciec.
Dlatego ucieczka od pogardy, od wagi, jaką przywiązują wszyscy do pochodzenia, wydaje się tak bardzo kusząca. No bo czy nie byłoby wspaniale móc nareszcie żyć jako “ja”, niepogrążone przez nazwisko czy historię rodziny? Hirano pokazuje, że tożsamość i prawda to bardzo płynne pojęcia. I zostawia nas z dość gorzką refleksją, że może tak naprawdę nie znaczą one nic.
Książka dostępna również w języku polskim.
Na razie nie ma opinii o produkcie.