Amrita to nie tylko gratka dla fanów Banany Yoshimoto, ale także po prostu piękna, wciągająca, magiczna powieść, która na pewno umili kilka wieczorów.
Wbrew temu, co może sugerować opis wydawcy, który znajdziemy na okładce, Amrita to nie tylko powieść o tragedii, z fantastycznymi elementami. Owszem, tak jak w innych książkach Banany, bohaterka ma za sobą trudne przeżycia: samobójstwo młodszej siostry, śmierć ojca, wypadek, który spowodował uszkodzenie mózgu i zanik pamięci, ale nie mówi się o tych wydarzeniach z sentymentalizmem. Bardziej niż na nieszczęściach książka koncentruje się na opowiadaniu o młodości, dorastaniu, miłości, podróżowaniu, a przede wszystkim znajdowaniu tego, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi.
To właśnie jest mocną stroną tej powieści – krótkie, przelotne momenty, którymi zachwyca się główna bohaterka, Sakumi, a razem z nią czytelnicy: rozmowa z koleżanką w kawiarni, kolorowe niebo, spacer z bratem, śpiewanie w barze, budzenie się w hotelowym pokoju… Urywki z codzienności, które łatwo jest uznać za nieważne, gdy w rzeczywistości to właśnie one tworzą całe nasze życie. Sakumi bardziej emocjonuje wschód słońca, niż to, że jej brak ma telepatycznie umiejętności. Pomimo, że wątki realizmu magicznego pojawiają się cały czas, nie ma tu wcale bardzo nierealnej atmosfery: każde, nawet najdziwniejsze wydarzenie, ostatecznie staje się tylko elementem codziennego rytmu.
Banana sama w posłowiu nazywa książkę trochę naiwną, ale może właśnie to jest w niej ujmujące, bo czasem każdemu potrzeba przypomnienia lekcji, którą Sakumi daje bratu: że najważniejsze jest cieszyć się każdą chwilą, bo jeśli będziemy zbytnio spieszyć się, umkną nam po drodze najpiękniejsze momenty naszego życia.