Wiem jedno – nigdy za wiele książek o tajwańskiej kuchni. Zwłaszcza, gdy wydana jest w tak pięknej minimalistycznej formie. I nie jest to przypadek – BAO to książka nie tyle o samym jedzeniu, co o fenomenie restauracji BAO, które znajdziecie w wielu miejscach w Londynie. Każda z nich ma swój koncept, a design gra w nich ogromną rolę; od identyfikacji wizualnej, poprzez wystrój wnętrz, aż po same naczynia (wszystkie robione są przez lokalnych ceramików wspólnego projektu z Erchen, która jest jedną z współzałożycielek BAO i autorką całej koncepcji wizualnej. Nic dziwnego, że książka została wydana z dbałością o każdy szczegół.
Nie znajdziecie tutaj klasycznych rozdziałów a la “przystawki” czy “dania główne”. Gwiazdą każdego rozdziału jest za to konkretna restauracja BAO: Bao Noodle Shop w Shoreditch, kawiarnia w tajwańskim stylu przy dworcu King’s Cross czy The Bar w Fitzrovia. Pierwsze skrzypce grają tu oczywiście bułeczki bao, zarówno w wersji mięsnej, jak i wegetariańskiej. Jako weganka zaznaczyłam sobie na później przepis na tofu w glazurze z czarnego czosnku i tajwański śniadaniowy klasyk, czyli youtiao z sojowym mlekiem na słono. A na deser koniecznie mleko z orzeszków ziemnych (tak naprawdę jest to mleko owsiane zblendowane z cukrem, wanilią i mlekiem owsianym) – miałam okazję spróbować go kiedyś w jednej z knajp BAO i uwierzcie mi – będziecie o tym słodkim mleku potem śnić.