Nie należę do wielkich fanek jakichkolwiek poradników, ale nad Dear Meg zatrzymałam się na dłużej – po pierwsze ślepo ufam wydawniczym wyborom ukochanego przeze mnie filipińskiego wydawnictwa Gantala Press; a po drugie – jak mogłabym odmówić książce napisanej przez psycholożkę-marksistkę?
Wszystko zaczęło się od felietonów pisanych przez Meg Yarcię do jednego z filipińskich portali, które zaczęły się ukazywać w pierwszym covidowym lockdownie. Meg odpowiadała tam na listy od swoich czytelników i czytelniczek – często młodych osób pytających o przeróżne rzeczy: od odkrywania swojej seksualności aż do aktywizmu. To, co przenika przez teksty Meg to łagodność, czułość i zrozumienie faktu, że naszych problemów nie rozwiążemy sami i same – potrzebujemy do tego społeczności oraz walki o zmianę systemu.
Nic dziwnego, że felietony Meg były tak poczytne podczas kilku lat pandemii i kolejnych lockdownów. Dear Meg to cudowna odtrutka na neoliberalne „zrób to sam” i „też to potrafisz” – potrzebujemy więcej treści pozbawionych oceny i złotych rad, a za to przepełnionych wyrozumiałością i dobrem.