Dzień, w którym umarło słońce to piąta książka Yana Lianke, jednego z najwybitniejszych pisarzy współczesnych Chin. Jego pisarstwo, satyryczne i pełne czarnego humoru, jest zwierciadłem odbijającym obraz społeczeństwa. Tym razem autor przyjmuje perspektywę czternastoletniego Li Niannana, syna właścicieli zakładu pogrzebowego. Chłopak wraz z rodzicami mieszka w małej wiosce, w której pewnej upalnej nocy zaczyna dziać się coś dziwnego – mieszkańcy, mimo zapadnięcia zmroku nie szykują się do snu, lecz wylegają na ulice i pola, jakby dzień nie dobiegł końca. Pogrążeni w lunatycznym szale zaczynają realizować najskrytsze żądze i pragnienia, o których nawet nie pomyśleliby na jawie. Sytuacja zagęszcza się z minuty na minutę, szczególnie gdy rodzice głównego bohatera również zaczynają lunatykować…
To książka ciężka i duszna, dająca się odczytać na wielu płaszczyznach interpretacyjnych. Co ciekawe, Lianke w powieści umieszcza również samego siebie, patrząc na swoją osobę z dużą ironią i dystansem. Fabuła na początku płynie bardzo powoli, wręcz leniwie, aby z każdą kolejną stroną rozpędzać się coraz bardziej, aż do poruszającego finału. Czytając czujemy nieuchronną świadomość zbliżającej się katastrofy, jednak jest to pozycja, od której ciężko się oderwać.