W Dzienniku pisanym do samej siebie Kabi Nagata po raz kolejny podejmuje próbę rozliczenia się ze swoją bolesną przeszłością. W charakterystyczny dla siebie lekki sposób opisuje tematy bardzo ciężkie, takie jak depresja, samookaleczanie się czy trudne relacje z rodzicami, w tym wypadku głównie z matką. Połączenie tak triggerującej tematyki z delikatną, subtelną kreską Nagaty tworzy specyficzny kontrast, dzięki któremu komiks nie przytłacza, lecz pozostawia nas z pewną nutką nadziei.
Nagata dużo miejsca poświęca na próbę radzenia sobie ze zwiększoną popularnością związaną z sukcesem Moich lesbijskich doświadczeń z samotnością, pokazując także reakcje rodziny na kontrowersyjny przedmiot jej rysunków. Jeśli mieliście już do czynienia z twórczością mangaczki to doskonale wiecie, czego się spodziewać – mimo słodkiej, różowej otoczki jest to lektura raczej ciężkiego kalibru, niemniej jednak warto po nią sięgnąć.