Po lekturze Black Lizard i Beast in the Shadows można zacząć zadawać sobie pytanie – czy to w ogóle powieść Edogawy Ranpo, jeśli nie ma tam przebrań, sfingowanych śmierci, zaskakujących zwrotów akcji i bezpośrednich pojedynków między detektywem a złoczyńcą? Tym razem pisarz przygotował dla nas dodatkową atrakcję i “pożyczył” czarny charakter jednego z najbardziej uznanych pisarzy kryminałów i choć jego tożsamość zostaje zdradzona w przedmowie tłumacza, Williama Varteresiana (swoją drogą – w przypisach czuć, że jest to również wielki fan Ranpo), to pozostawimy Wam ją do samodzielnego odkrycia.
Tytułowy Gold Mask to tajemniczy złodziej w złotej masce i pelerynie, którego zuchwalstwo sieje w Japonii zamęt. W pewnym momencie mówią o nim wszyscy, wszyscy też kątem oka zdają się widzieć blask jego kostiumu. Pojawia się znienacka i poluje głównie na japońskie dzieła sztuki. Kilka razy o mały włos nie trafia w ręce policji, ale ostatecznie zawsze udaje mu się zbiec. Dopóki oczywiście nie pojawi się detektyw-amator Akechi Kogorō, choć nawet on będzie musiał się trochę nagimnastykować.
Czytelnicy, którzy polubili mroczno-erotyczną stronę Ranpo mogą być nieco rozczarowani, bo Gold Mask to raczej kryminał z elementami przygodówki. W swojej formie jest o wiele bardziej stonowany i epizodyczny, co miało być wymogiem publikującego go pierwotnie magazynu. Nie dziwi więc fakt, że Ranpo postanowił powieść przepisać i włączyć do serii Boys Detective Club skierowanej do swoich młodszych fanów. Zarówno wersja “dla dorosłych”, jak i dla dzieci, wciąż są sprzedawane w Japonii.