Choć powstało w ostatnich latach sporo dobrych reportaży na temat problemów społecznych, jak np. Porządne dziewczyny Sonii Faleiro, rzadko kiedy jakaś książka tak dobitnie pokazuje, jakim krajem są dziś Indie. Autorki How Long Can the Moon Be Caged? oddają głos więźniom politycznym w nowej autokratycznej erze Indii, której twarzą jest premier Narendra Modi. Dlaczego taka perspektywa jest kluczowa do poznania Indii? Bo, jak przeczytacie we wstępie:
Almost all institutions – the judiciary, the police, civil society, and the media – have been systematically defanged or stacked with ideological foot soldiers of the regime. Each of these institutions, in turn, now dutifully fulfil its role in defending the regime’s policies, propaganda and violence, while simultaneously criminalising dissent and targeting anyone who challenged the government’s policies”.
W świetle tego – każdy, kto wyrazi jakąkolwiek krytykę wobec działań rządu, może zostać pozbawiony wolności. Tym samym każdy może stać się więźniem politycznym. Pierwsza połowa książki nakreśla szerszy kontekst i zarysowuje nam, jak Indie stały się państwem, które dla etnonacjonalistycznych haseł polityków i przede wszystkim dla żądzy zysku poświęca własnych obywateli, zwłaszcza osoby z niższych kast (dalici) i z różnych grup rdzennej ludności (Adivasi), muzułmanów i muzułmanki oraz osoby aktywistyczne i akademickie.
W drugiej części znajdziemy za to listy, fragmenty pamiętników i wypowiedzi osób, które zostały za krytykę rządu i inne oddolne działania pozbawione wolności. To ważne przypomnienie, zwłaszcza po pierwszych stu stronach pełnych nazwisk, dat i konkretnych wydarzeń, że w więzieniach w całych Indiach są ludzie, a wielu z nich, mimo strasznych warunków, w których często są przetrzymywani, nie stracili nadziei. A to, co pozwala tym osobom przetrwać, to wsparcie swojej społeczności i rodziny – co uwidacznia krótki, aczkolwiek pełen ciepła, rozdział “A Small Things”.