Rinko Kawauchi to bez wątpienia jedna z najbardziej znanych współczesnych japońskich fotografek. Osobiście polowałam na album Illuminance od lat, dlatego wiedziałam, że musimy zamówić go na tajfunowe półki, kiedy niedawno ukazało się wznowienie zagranicznego wydania.
Illuminance to dwunasty album w karierze Kawauchi, ale to on – wydany jednocześnie z albumami zatytułowanymi Utatane i Hanabi – zaznajomił świat z jej zdjęciami. A jest co w nich podziwiać: są zarówno delikatne, jak i niepokojące, czasem abstrakcyjne, a czasem mocno osobiste. Czasem jest to po prostu rozmazana gra świateł, przy której jednak nie możemy przejść obojętnie, innym razem – bardziej “reporterskie” zdjęcia ludzi czy krajobrazów. A wszystko utrzymane w stonowanej, lekko prześwietlonej (jak sugeruje zresztą tytuł albumu) palecie kolorów.
Na uwagę zwraca też wykonanie samego albumu, z twardą oprawą, piękną holograficzną folią na tytule i podwójnymi kartkami, dzięki któremu żadne ze zdjęć nie przebija się na drugą stronę. Całość dopełnia esej Davida Chandlera o Kawauchi i jej karierze o tytule, który cudownie oddaje całość albumu: “Weightless Light”.