Po raz pierwszy nie wzdrygam się na widok hasła na okładce, bo Kim Jiyoung, Born 1982 to naprawdę książka, która wstrząsnęła debatą publiczną w Korei Południowej i innych krajach Azji. Choć jest to powieść, dla mnie o wiele bliżej jest jej do fikcjonalizowanego reportażu, bo Cho Nam-ju wplata do opowieści o Jiyoung liczby i statystyki, a jej historie naświetla w kontekście historii jej rodziny.
Ale dla mnie – zwłaszcza w kontekście #metoo – to historia każdej z nas. Bez względu na to, w jakim kraju się urodziłyśmy i gdzie mieszkamy.
Jiyoung jako dziecko nie widzi nic dziwnego w tym, że jej babcia inaczej traktuje jej brata niż ją i siostrę. Ani w tym, że z siostrą musi współdzielić pokój, mimo że to ich brat jest młodszy. Nie dziwi ją to, że odrzucane są jej kolejne podania o pracę. Kiedy prosi ojca o to, żeby odebrał ją z przystanku, bo ktoś ją śledzi, ten zrzuca winę na to, co Jiyoung ma na sobie. Choć czasami się złości, zaczyna godzić się z tym, że świat po prostu tak wygląda. Aż pewnego dnia ma dość i zaczyna się dziwnie zachowywać…
Idealna pozycja dla tych, którzy chcą w przystępny sposób dowiedzieć się o sytuacji kobiet w Korei. A przy okazji zrozumieć co nieco o sobie.
Książka dostępna także w oryginale oraz w polskiej wersji językowej.