W życie mieszkańców pekińskiego osiedla, dzierżąc akordeon, na którym nie ma ochoty grać, wkracza nastoletnia Ruyu. Jej rówieśnicy, wygadany Boyang i troskliwa Moran, widzą w niej potencjał na towarzyszkę zabaw, jednak szybko przekonują się, że trudno będzie przebić się przez mur, jakim odgrodziła się od świata doczesnego. Wychowana przez dwie stare panny, gorliwe katoliczki, które nazywa „ciocio-babciami”, woli spędzać czas w towarzystwie przykutego do łóżka staruszka, a wszystko co dzieje się wokół, cały ten szum i paplaninę, uważa za niewartą uwagi marność. Na domiar złego jest rok 1989, a Ruyu zmuszona jest dzielić pokój ze zbuntowaną Shaoai – uczestniczką protestów na placu Tian’anmen.
Uwielbiam styl prowadzenia narracji przez Li Yiyun, który sprawia, że lektura jej książek jest bardzo przyjemna, choć autorka w głównej mierze porusza ciężką tematykę. Podobnie jak w przypadku Włóczęgów, opowiadaną przez nią historię poznajemy z perspektywy kilku postaci. Li w mistrzowski sposób oddaje złożoność ludzkiej psychiki, która wyraża się w nieokreśloności, czasem nieadekwatności, a przede wszystkim sprzeczności odczuwanych przez nas emocji. Czyni to jej prozę rodzajem odartego ze złudzeń studium psychologicznego.
W Łaskawszym niż samotność motywem przewodnim jest wpływ tragicznych doświadczeń z przeszłości na dalsze życie. Akcja utworu toczy się dwutorowo – rozdziały opisujące nastoletnie życie bohaterów w Pekinie przeplatają się z rozdziałami, w których są już dojrzałymi ludźmi na emigracji rzeczywistej (USA w przypadku Ruyu i Moran) oraz emocjonalnej (w przypadku całej trójki). Dzięki temu możemy poznać przyczyny ich ucieczki w samotność oraz sposoby radzenia sobie z nią w dorosłym życiu. Każde z nich wybrało z pozoru inną metodę, ale w rzeczywistości źródło jej bezskuteczności jest takie samo – pragnienie bliskości, przy jednoczesnym, ustawicznym jej odrzucaniu.
Książka dostępna również w języku angielskim.