Każdy ma chyba takie miejsce o szczególnej grawitacji, które tworzy wir rzeczywistości i przyciąga, trzyma w miejscu i nie pozwala odejść. Dla Kei takim miejscem jest niewielkie nadmorskie miasto – Manazuru. Codzienność Kei jest samotna i nieszczęśliwa, obserwuje starzenie swojej matki i emocjonalne oddalanie nastoletniej córki, a sama tkwi w nie dającym szans na spełnienie romansie z żonatym Seijim. Przede wszystkim jednak myśli, czy też próbuje uciekać myślami od zaginięcia swojego męża.
Pomimo upływu wielu lat, Kei wciąż wraca do jego rodzinnego miasta, Manazuru, gdzie widmowe postacie wciągają ją w labirynt pamięci i wspomnień. W jaki sposób i dlaczego zniknął mąż bohaterki? Czy będzie w stanie otrząsnąć się z poczucia straty i w końcu zacząć żyć na nowo? Kim są podążające za Kei widmowe postacie? W powieści Kawakami nic nie jest jasne i dopowiedziane. W prozaiczną rzeczywistość wsiąkają postaci i wydarzenia z sennych wizji. Czytelnik może odnieść wrażenie, że cały świat u Hiromi utkany jest z emocji, a ich największym skupiskiem pozostaje tytułowe miasto. Zdecydowanie polecam Manazuru tym, którzy szukają pięknej, pełnej uczuć i poetyckiej prozy.