Lucky pochodzi z konserwatywnej tamilskiej rodziny i w oczach lokalnej społeczności jest idealną córką. Ma dobrą pracę, męża, nic, tylko czekać na potomstwo. Jest tylko jeden haczyk – Lucky jest lesbijką, a jej mąż, Krishna – gejem. Oboje mają kochanki i kochanków na boku, ale przynajmniej mają z głowy nękanie rodziny. I przez długi czas wydaje się im, że to rozwiązanie idealne. Do czasu, kiedy Lucky wraca do swojego rodzinnego domu po tym, jak babcia traci przytomność.
Po tygodniach spędzonych w rodzinnym domu, Lucky uświadamia sobie, że jej dotychczasowe życie było ułudą – najpierw oszukiwała całą swoją rodzinę, ukrywając swoją orientację seksualną, żeby potem okłamywać siebie, że życie w związku “na pokaz” jest dla niej wygodnym rozwiązaniem. Kiedy spotyka Nishę, jej pierwszą miłość z dzieciństwa, uświadamia sobie, że nie chce już być w udawanym małżeństwie tylko dlatego, żeby inni byli szczęśliwi. Ale z drugiej strony wie, że nie ma odwagi, żeby powiedzieć swojej rodzinie prawdę. Ma nadzieję tylko na jedno – że Nisha, która ma niedługo wziąć ślub i jest tematem rozmów całej lankijskiej społeczności w amerykańskim miasteczku, w którym mieszkają, nie da się zmusić do (po)życia z mężczyzną, którego nie kocha i nie pokocha.
Marriage of a Thousand Lies to książka pełna napięcia i wewnętrznych konfliktów, ale też na swój sposób dusząca (co dla mnie jest wyznacznikiem dobrej literatury!). Razem z Lucky zaczynamy się zastanawiać: Czy da się być szczęśliwym bez wsparcia rodziny? Czy porzucenie wsparcia całej społeczności, wyparcie się swojej kultury i bliskich jest tego warte?
Sindu wspaniale opisuje wewnętrzne (i nie tylko) konflikty oraz duszącą atmosferę konserwatywnej społeczności, która za wszelką cenę chce pozostać wierna swoim tradycjom, nawet jeśli młodego pokolenie wychowane w Stanach musi być do nich zmuszane. To bolesna opowieść o braku akceptacji, o przymusie podążania jedyną słuszną drogą, według której lepiej jest udawać i milczeć, niż być sobą.
Na razie nie ma opinii o produkcie.