Historia rozpoczyna się od niewinnej miłości dwojga nastolatków; kiedy ona jednak dzieli się z nim swoją historią – o Mieście otoczonym Murem, w którym mieszka jej prawdziwe ja – wiemy już, że nie będzie to prosta opowieść z happy endem. Dziewczyna znika, a chłopak przez wiele lat żyje gnębiony jej nagłym zniknięciem i opowieścią o tym tajemniczym Mieście, w którym być może będzie mógł ją odnaleźć.
Miasto i jego nieuchwytny Mur – powieść podzielona na trzy wyraziste części – śledzi historię bohatera, jego podróż do Miasta (Czytelnicy zauważą na pewno podobieństwa z Końcem Świata) i wszystko wokół, gdzie ważną rolę pełni pewna biblioteka w Fukushimie, jej intrygujący właściciel, pracownica i pewien chłopiec z bluzą z Yellow Submarine. To świat, w który z przyjemnością można się zagłębić i rozsupływać jego konstrukcję; z jednej strony jest to Murakami z wyraźnym fantastycznym konceptem (jak 1Q84, Kronika ptaka nakręcacza, czy Kafka nad morzem), z drugiej Miasto… jest raczej powieścią introspektywną, o niespiesznej narracji i wąskim kręgu postaci, skupioną na emocjach, jak Norwegian Wood, czy Sputnik Sweetheart. Ten balans wychodzi tu autorowi bardzo na zdrowie – warto było czekać.