Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, gdy znalazłam wreszcie czas na spędzenie wieczoru przy herbacie z Moms. To była radość z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że była to pierwsza koreańska powieść graficzna, która trafiła w moje ręce. I po skończeniu jej, wiem jedno – chcę więcej.
Moms zainspirowane jest mamą autora, który poprosił ją pewnego dnia o zapisywanie w notesie różnych sytuacji z jej życia. Opowieść, która się z tych zapisków wykluła zagwarantowała mi niezłą mieszankę emocji: od wzruszenia, poprzez złość, smutek, aż do poczucia jakiejś bezsilności.
Główne bohaterki – grupa kobiet zbliżających się do pięćdziesiątki – z jednej strony raz za razem zderzają się z okrucieństwem tego świata. Jedyną pracę, jaką mogły znaleźć, to sprzątanie w jakiejś firmie, gdzie są ciągle wykorzystywane i obrażane, ale nie mają wyjścia niż znosić to dzielnie, bo o jakąkolwiek pracę bez wykształcenia i doświadczenia jest coraz trudniej. Mają toksyczne związki, dorosłe dzieci, które mieszkają nadal z nimi i spędzają całe dnie na grach. Żyją od wypłaty do wypłaty, a i tak ciągle im brakuje pieniędzy.
Ale jest też i druga strona, która nadaje siłę całej opowieści. Bo może i mają ciężko, może i są postrzegane jako niewidzialne przez swoich partnerów czy dzieci, ale mają w sobie ogrom siły. Chodzą do klubów, na dansingi, mają romanse, biją się (!) o względy z innymi kobietami, lądują w motelach z przypadkowo poznanymi facetami, żeby zaspokoić swoje seksualne potrzeby. Mają też siebie – czasami podrą sobie łachy, żeby chwilę później wesprzeć się, gdy chłopak jednej wybrał jednak inną. Nie są bynajmniej grzecznymi mamami, ciociami czy babciami – to kobiety, które z wiekiem uświadamiają sobie, że nie mają zamiaru dać sobie w kaszę dmuchać. Nawet jeśli oznacza to wyrzucenie dziecka z domu, rozwód z mężem czy znalezienie innej pracy.
Książka jest także dostępna w języku polskim.
Na razie nie ma opinii o produkcie.