Pod upalnym, indyjskim niebem bohaterowie Pyre, Saroja i Kumaresan, kończą wyczerpującą podróż do rodzinnej wioski chłopaka w stanie Tamilnadu. Poznali się w sąsiedniej Kerali, w miasteczku, w którym Saroja dorastała, a Kumaresan pracował w małej wytwórni napojów butelkowanych. Młodzi zakochani uciekają razem, by wziąć ślub. Szybko jednak okaże się, że ich miejsca dorastania dzieli nie tylko ponad trzysta kilometrów odległości. Inne jedzenie, zwyczaje i niezrozumiałe słowa martwią dziewczynę, która z rozgadanej, zaradnej osoby nagle musi – dla własnego bezpieczeństwa – przeistoczyć się w osobę milczącą i bierną. Okazuje się, że w pewnych miejscach w kraju dużo większą wagę przywiązuje się do kastowości, a zwłaszcza do kasty przyszłego małżonka…
Podobnie jak w swoich innych powieściach – One Part Woman oraz The Story of a Goat – także w Pyre Perumal Murugan w przejmujący, obrazowy sposób przedstawia problemy społeczne w Indiach, tym razem skupiając uwagę na pozostałościach systemu kastowego. Niewinne i pełne optymizmu uczucia nowożeńców szybko zostaną poddane surowej próbie w zderzeniu z okrutnym osądem ze strony społeczności. Efektem ubocznym będzie dojrzewanie młodej miłości, które czytelnik może zaobserwować w myślach i drobnych gestach bohaterów. Autor w niezwykły sposób opisuje emocje – prostymi, pięknymi słowami potrafi oddać najbardziej skomplikowane uczucia, a my w prezencie dostajemy kurs empatii.
Pyre nie należy do lektur lekkich i przyjemnych. Styl pisania autora mnie zachwycił, ale duszna, krępująca atmosfera książki nie pozwalała odpocząć. Nieugięte, jak presja społeczeństwa, intensywne fale emocji targały mną wraz z bohaterami w coraz to inną stronę, by na koniec zostawić zdruzgotaną… ale wciąż z nadzieją. I choć czytanie Pyre nie było łatwe, wzbogaciło mnie o przemyślenia i zachwyty, dla których warto było przejść tę intensywną drogę.