Nie dajcie się zwieść subtelnej okładce, romantycznemu tytułowi czy też estetycznym zdjęciom na Instagramie. Raj pierwszej miłości Fang Si-chi to tragiczna, rozrywająca serce lektura o najmroczniejszych zdarzeniach, jakie mogą dotknąć człowieka. Zacznijmy od całej listy trigger warningów: depresja, gwałt, pedofilia, poronienie, próba samobójcza, mizoginia, przemoc wobec kobiet, wzmianki o samobójstwie, slut-shaming, szantaż emocjonalny, wykorzystanie seksualne nieletnich.
W Raju pierwszej miłości poznajemy dwie trzynastoletnie dziewczynki, jak się same określają – duchowe bliźniaczki: Fang Si-chi i Liu I-ting. Obie pochodzą z zamożnych rodzin, mieszkają po sąsiedzku w ekskluzywnym apartamentowcu i chodzą do tej samej klasy dla wybitnie uzdolnionych uczniów. Literackie zainteresowania dziewczynek ściągają na nie uwagę nauczyciela, który rozpoczyna pełną gwałtu i manipulacji przemocową grę z Fang Si-chi. Podział tekstu na rozdziały pozwala nam poznać wydarzenia z różnych perspektyw i w przerażająco obrazowy sposób wyobrazić sobie uczucia bohaterek. Trudne emocje i przejmująca fabuła znalazły też odzwierciedlenie w stylu, jakim tekst został napisany. Powieść, pisana strumieniem świadomości, raz jest ciężka do czytania, by po jakimś czasie przejść w klarowną narrację. Czasem aż nazbyt poetyckie metafory, nawiązania do klasyki literatury, a z drugiej strony nagłe wulgarne wstawki w jakiś sposób idealnie obrazują psychikę tytułowej bohaterki, której życie na przestrzeni lat ulega rozpadowi.
Zaprezentowany w powieści świat jest pełen przemocy wobec kobiet, i to przemocy tak brutalnej, jak mieliśmy okazję zobaczyć u Li Ang w Żonie rzeźnika. Powieść ukazuje nie tylko problem wykorzystywania seksualnego uczennic w środowisku korepetytorów, ale też uprzedmiotowienie kobiet w społeczeństwie Tajwanu, systemie edukacji, małżeństwie. Raj pierwszej miłości Fang Si-chi to jedna z najważniejszych powieści ruchu #MeToo w Tajwanie. Miała ona realny wpływ na społeczeństwo, doprowadzając do zwiększenia kontroli wobec nauczycieli. Nie bez znaczenia dla odbioru powieści był też życiorys autorki, która zmagała się z depresją, a w wieku 26 lat odebrała sobie życie. Tajwańska opinia publiczna odebrała powieść jako częściowy zapis traumy własnej Li Yihan, choć sama autorka nigdy tych przypuszczeń nie potwierdziła.