The Backstreets to bardzo kafkowska lektura – nic się tu naprawdę nie dzieje poza tym, że z każdą kolejną stroną coraz bardziej gubimy się w labiryncie miasta tonącego we mgle. Nie ma tutaj też uporządkowanej narracji – kilka scenek, poplątane wspomnienia. A mimo to język książki pcha nas naprzód, tak jak i pcha przez zamglone Urumczi głównego bohatera, który razem z nami szuka drogi i miejsca, w którym mógłby poczuć się jak u siebie.
Można odczytywać The Backstreets jako metaforę życia Ujgurów – niby u siebie, ale jednak nie. Wielu z nich zostaje “znikniętych” w sieci obozów – tak jak i sam autor, o którym słuch przepadł w 2018 roku. Szukamy razem z głównym bohaterem znaczenia tego stanu rzeczy, ale go nie znajdujemy – ani w Pekinie, ani w Urumczi. Autorowi świetnie udało się oddać tę duszącą i klaustrofobiczną atmosferę, bez powiedzenia tak naprawdę niczego wprost.
To, co sprawia, że The Backstreets to książka wyjątkowa – poza faktem, że to pierwsze (o którym wiem?) tłumaczenie książki z ujgurskiego na angielski – to świetny wstęp jednego z tłumaczy, Darrena Bylera. Świetne wprowadzenie na temat tego, jak chiński rząd traktuje Ujgurów, zwłaszcza po 11. września. To bolesna lektura, ale jakże istotna, zwłaszcza przed tym, zanim zagubimy się w świecie słów Tursuna. Osoba współtłumacząca – wymieniona jako anonimowa – także została zniknęta przez chiński reżim. To wszystko czyni z The Backstreets tak istotną lekturę – i na poziomie literackim i politycznym.