To bardziej doświadczenie niż zwykła lektura – nie bez powodu na okładce poleca ją ukochana przez nas Amanda Lee Koe, pisząc, że to “kalejdoskopowa medytacja”. Nie ma chyba trafniejszego określenia na to, czym jest The Orchid Folios. To kolekcja wierszy, wycinków z gazet, zdjęć, fragmentów dokumentów i przemyśleń, które z jednej strony opowiadają o historii Singapuru, a z drugiej – zachęcają nas do kwestionowania narracji na temat wyimaginowanego Singapuru. A symbolem tego państwa-miasta, które przynajmniej na pierwszy rzut oka jest dopieszczone w każdym calu, jest narodowy kwiat Singapuru, orchidea, która spaja też całość tej publikacji – od tytułu, przez kolejne karty książki.
Lubię nieoczywiste zbiory poezji, jak i rozkminy na temat kolonializmu, więc jeśli dodamy do tego opowieści na temat roślin, wiedziałam, że The Orchid Folios ma szansę sprawić mi dużą przyjemność. Wracam do niej czasami, żeby spojrzeć na Singapur inaczej, żeby poszukać nowych pomysłów na wykroczenie poza sztywne ramy tego, czym “powinna” być poezja, czym “powinna” być książka. Ale także znajduję nowe sposoby patrzenia na świat, bo kto by pomyślał, że spojrzenie na Singapur przez pryzmat orchidei, poezji i kolażu ma prawo się udać. Zwłaszcza, kiedy uczy nas kwestionować, jak myślimy o świecie, jak mówimy o kolonialnej historii i jak niektóre symbole używane są do budowania kolonialnej narracji, od której naprawdę trudno jest uciec.
Na razie nie ma opinii o produkcie.