Pachinko Parlour to najnowsza powieść Elisy Shua Dusapin, którą polski czytelnik może kojarzyć z Zimą w Sokcho. Tym razem jednak autorka serwuje nam duszne, tokijskie lato, włosy przyklejone do lepkiego od potu czoła i niezbywalne uczucie samotności.
Główna bohaterka, Claire, urodziła się w Szwajcarii, ale odwiedza Japonię ze względu na swoich dziadków, którzy wyemigrowali tam, uciekając przed wojną koreańską. Staruszkowie prowadzą obecnie salon pachinko o wdzięcznej nazwie Shiny, ale niestety napotykają pewne trudności w rozmowie z wnuczką, która sama nie pamięta już koreańskiego. Miesięczny niemalże pobyt Claire, którego kulminację ma stanowić wspólna wycieczka z dziadkami do Korei Południowej, wypełniają korepetycje z francuskiego (chociaż bardziej przypominające odgrywanie roli niańki) udzielane dziesięcioletniej Mieko. Akcja przeskakuje z opuszczonego hotelu, w którym mieszka dziewczynka, do pokoju w mieszkaniu dziadków, przerywa ją czasem granie w tetrisa i obserwacja klientów Shiny.
Pachinko Parlour to niespieszna historia o eksplorowaniu własnej tożsamości, pełna niedopowiedzeń, miejscami przypominająca gorączkowy sen. Upalne dni zlewają się w całość, a w czytelniku narasta uczucie niepokoju: czy wycieczka do Korei ma w ogóle szansę na powodzenie?