Dawno żadna książka kulinarna nie sprawiła mi tyle radości! Podejrzewałam, że ją pokocham, odkąd zobaczyłam tego pięknego bakłażana na okładce, ale nie przypuszczałam, że stanie się aż tak często oglądaną książką w mojej kuchni.
Zacznijmy od najważniejszego – The Vegan Chinese Kitchen – (jak sam tytuł wskazuje) to książka wegańska, więc nareszcie mogę spróbować swoich sił w odtwarzaniu dań, które smakowałam lata temu w wege bufetach w Chinach, bez kombinowania, jak zamienić konkretne składniki z przepisów, które znajdowałam dotychczas online czy w innych książkach kulinarnych. Autorka poza przepisami przygotowała to, co zawsze bardzo doceniam w książkach z przepisami – wstęp z najważniejszymi składnikami i przyprawami, który niezwykle ułatwia planowanie gotowania.
A jest z czego wybierać – bakłażan w niby-rybnym sosie z okładki (yúxiāng qiézǐ) albo w wersji na parze z sosem sojowym i czosnkiem (suànróng qiézǐ), przepisy na niby-mięso z yubą w roli głównej, smażone chlebko-kieszonki z farszem ze szczypioru czy fantastyczny, zwłaszcza latem, sezamowy makaron (májiàngmiàn). A na koniec jakiś tradycyjny deser, jak sezamowa ryżanka czy zupa z fasoli adzuki, która przywodzi na myśl odrobinę japońskie oshiruko, lecz z odrobinką kwaskowatości od skórki mandarynki.
Wszystkie przepisy opatrzone są zdjęciami gotowych dań, a te bardziej skomplikowane receptury (na przykład na niby-mięsa czy pierożki) także zdjęciami krok po kroku. Polecam nie tylko weg(etari)anom.