Doskonale pamiętam pierwszy raz, gdy na ekranie kina oglądałam Księżniczkę Mononoke. Radość, gdy Spirited Away: W krainie bogów dostało zasłużonego Oscara, pierwszą wyprawę do Laputy, podniebnego zamku, a przede wszystkim moje pierwsze (a potem kolejne i kolejne) lato spędzane z Satsuki i Mei, gdy pod jedną parasolką zerkałyśmy wspólnie na czekającego na przystanku autobusowym Totoro. Więc tak, jestem zdecydowanie stronnicza w swojej ocenie, bo filmy Studia Ghibli to ważna część mojego świata, do którego wracam, kiedy tylko mogę i zarażam nimi nawet największych malkontentów animacji. Gdy więc w paczce z zagranicznymi książkami pojawiła się niebieska okładka Miyazakiworld: A Life in Art, od razu wyciągnęłam rękę po egzemplarz.
Nie zawiodłam się, bo książka Susan Napier napisana jest wnikliwie, ale w przyjemnym, lekkim stylu. Po trochu biografia Hayao Miyazakiego, po trochu studium poszczególnych filmów mistrza, zaczynając od tytułów, które ukazały się jeszcze w czasach pre-Ghibli, a na Zrywa się wiatr kończąc (w książce nie znajdziemy więc opracowań filmów Isao Takahaty, Goro Miyazakiego ani Hiromasy Yonebayashiego, choć są one oczywiście wspomniane). Autorka jest ogromną wielbicielką Studia (a co jest przyjemniejszego niż dzielenie się swoim ulubionym dziełem?), ale nie ucieka od tego, by Hayao Miyazakiego przedstawić, jako zwykłego człowieka – z zaletami i wadami, jak u każdego z nas. Animatora z niezwykłym talentem, rysownika z charakterystyczną kreską, autora z wyjątkowym okiem do zatrzymywania w kadrze codziennych chwil, wymagającego szefa, pracoholika, czasem furiata.
Miyazakiworld: A Life in Art to książka, po którą powinni sięgnąć Ci z was, którzy filmy Studia Ghibli już obejrzeli (Uwaga! W tekście mogą pojawić się spoilery) i chcieliby dowiedzieć się więcej o ich powstawaniu, rozszerzyć swoją interpretację o nitki, które być może umknęły Waszej uwadze. A potem z tym większą frajdą wrócić do ulubionych scen.
Na razie nie ma opinii o produkcie.