Opowiadanie “Poranek” (Asa) opublikowane zostało w piśmie Shinshichō w 1947 roku. Jest to pierwsze polskie tłumaczenie tego tekstu, w którym czytelnik z pewnością znajdzie znajome motywy, które pojawiają się też w innych tekstach Osamu Dazaia, choćby Zmierzchu, którego nowe wydanie nakładem Tajfunów ukaże się już pod koniec stycznia.
Najbardziej lubię dobrą rozrywkę i nawet gdy pracuję w domu, oczekuję skrycie, że odwiedzi mnie przyjaciel z daleka. Gdy usłyszę, jak z trzaskiem rozsuwają się frontowe drzwi, marszczę brwi i zaciskam usta, ale serce skacze mi z uciechy. Pośpiesznie zgarniam zapisane kartki, żeby wyjść gościowi na powitanie.
─ Ach, nie chciałem przeszkadzać w pracy!
─ Nie ma o czym mówić ─ odpowiadam.
Po czym wychodzimy razem się zabawić.
Tym sposobem jednak pisanie za nic nie posuwa się do przodu. Żeby temu zaradzić, wynająłem w tajemnicy niewielki pokój do pracy. Nawet domownicy nie wiedzą, gdzie się znajduje. Co rano, około dziewiątej, biorę przygotowany dla mnie posiłek i idę pracować do wynajętego gabinetu. Oczywiście nikt mnie tam nie odwiedza, mogę więc pisać zgodnie z przyjętym planem. A jednak popołudniami, około trzeciej, przychodzi zmęczenie, zaczynam tęsknić za towarzystwem i zabawą; czekam na odpowiedni moment, by zakończyć fragment i wracam do domu. Po drodze zdarza mi się wstąpić na oden[1] i trwonię w barze czas do późnego wieczora.
Mój gabinet.
Tak naprawdę jest to mieszkanie pewnej młodej kobiety. Codziennie rano wychodzi do pracy w banku przy Nihonbashi. Gdy przychodzę, jej już nie ma. Piszę cztery, pięć godzin i wychodzę, zanim ona wróci.
Nie jest bynajmniej moją kochanką. Znałem jej matkę, która – z pewnych powodów – zostawiła córkę samą i wyjechała na północ, do rejonu Tōhoku[2]. Czasem przesyła mi listy, w których radzi się mnie w temacie zamążpójścia córki. Spotykam się więc z kandydatami i odpisuję: tak, ten kawaler będzie dobrym mężem, popieram, jakbym sam był wielce obeznany w temacie swatów. Zdaje mi się, że ostatnimi dniami córka woli radzić się w męskim temacie mnie, niż własnej matki.
─ Kiku, wiesz, widziałem niedawno twojego przyszłego męża – mówię.
─ Ach tak? Co myślisz? Trochę bufon z niego, nie uważasz?
─ Cóż, taki los. W porównaniu ze mną, każdy mężczyzna wyda ci się głupszy niż jest. Przymknij na to oko.
─ Pewnie masz rację.
Dziewczyna była gotowa wyjść za mąż za tego młodzieńca.
Wczoraj nie żałowałem alkoholu. Szczerze mówiąc, piję co wieczór, nie byłoby więc w tym wydarzeniu nic niezwykłego, gdyby nie to, że wracając z gabinetu, spotkałem przy stacji dawnego przyjaciela i, niewiele myśląc, zaprosiłem go na oden i sporo wypiliśmy. Gdy trunek zaczynał nam uderzać do głowy, w drzwiach stanął mój redaktor z butelką whisky w ręku i okrzykiem: „Wiedziałem, że cię tu znajdę!”. Dołączył do nas i opróżniliśmy razem butelkę. Zacząłem się poważnie martwić, że wieczór skończy się wymiotami i chorobą, i że czas już w drogę, gdy nagle mój przyjaciel zaproponował, że teraz jego kolej – poprowadził nas na pociąg i pojechaliśmy do jego ulubionej małej knajpki, gdzie postawił nam sake. Gdy w końcu żegnałem się z przyjacielem i redaktorem, z upojenia nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
− Przenocuj mnie. W tym stanie nie dojdę do domu. Usnę tu i teraz. Proszę!
Wlazłem pod kotatsu[3] i zasnąłem od razu, w wierzchniej pelerynie.
Obudziłem się w środku nocy. Dookoła ciemność. Przez pierwsze kilka sekund, wydawało mi się, że śpię u siebie w domu. Poruszyłem palcami u stóp i odkryłem, że wciąż mam na sobie skarpetki. A niech to. Szlag!
Ach, który już raz przytrafia mi się taka historia, setny? Tysięczny?
Westchnąłem ciężko.
─ Za zimno?
Usłyszałem w ciemności głos Kiku.
Spała naprzeciw mnie, po drugiej stronie rozgrzanego kotatsu.
─ Nie, nie jest mi zimno.
Podniosłem się.
─ Nie przeszkodzi ci, jeśli wysikam się przez okno? − zapytałem.
─ Proszę. Tak będzie ci łatwiej.
─ Nie mów tylko, że też tak czasem robisz.
Wstałem i przekręciłem włącznik lampy. Nie świeci.
─ Nie ma prądu − powiedziała cicho Kiku.
Po omacku ruszyłem w stronę okna, ale potknąłem się, chyba o Kiku. Siedziała nieporuszona.
─ Wybacz − mruknąłem pod nosem. Wreszcie wyczułem ręką zasłonę, pociągnęłam i otworzyłem okno. Po chwili usłyszałem dźwięk strumienia moczu.
─ Na biurku masz tę książkę, „Księżną de Clèves”[4] − powiedziałem, wyciągnąwszy się z powrotem na dawnym miejscu. − Damy w tamtych czasach załatwiały się w pałacowych ogrodach albo w ciemnych przejściach pod schodami. To właśnie szlachta sika przez okno. ─ Jeśli chcesz się jeszcze napić, przyniosę ci butelkę. Szlachta pija w łóżku, prawda?
Chciałem. Ale widziałem, że gdy wypiję, przekroczę pewną granicę.
─ Szlachta nie lubi ciemności, w głębi serca to wszystko tchórze. Gdy jest ciemno, mrozi ich ze strachu. Nie masz przypadkiem świeczki? Napiję się, jeśli zapalisz świeczkę.
Kiku wstała w milczeniu. Po chwili pojawił się płomień. Odetchnąłem z ulgą. Dotrwam do końca tej nocy bez głupich pomysłów.
− Gdzie mam ją postawić?
− Świecznik stawiaj wysoko, napisali w Piśmie. Może na tym regale z książkami?
− A sake? Przynieść czarkę?
− Nocą sake podawaj w czarkach, napisali w Piśmie – skłamałem.
Kiku, chichocząc, przyniosła sporą czarkę wypełnioną po brzegi trunkiem.
─ Starczy na jeszcze jedną.
─ Nie, tyle mi wystarczy.
Wziąłem naczynie, wypiłem sake duszkiem i położyłem się na plecach.
─ A teraz spać. Dobranoc, Kiku.
Dziewczyna leżała na plecach, pod kątem do mnie, ale trzepotała długimi rzęsami i nie wyglądała na śpiącą.
Wpatrywałem się w płomień świecy na regale. To rósł, to malał, niczym żywa istota. Nagle uświadomiłem sobie przerażającą prawdę.
─ Strasznie krótka ta świeczka. Już się dopala. Nie masz dłuższej?
─ Mam tylko tę.
Zamilkłem. Zacząłem się modlić. Niech sen spłynie na mnie nim ta świeca się dopali. Niech wyparuje ze mnie ostatnia czarka sake. Inaczej Kiku jest w niebezpieczeństwie.
Płomyczek tlił się i tlił, coraz mniejszy, a sen nie nadchodził. Alkohol też nie ulatniał mi się z głowy, ale rozgrzewał mi ciało i dodawał odwagi.
Westchnąłem.
─ Może ściągniesz skarpetki? − powiedziała Kiku.
─ Dlaczego?
─ Będzie ci cieplej.
Posłuchałem i ściągnąłem skarpety.
To koniec. Niech no tylko zgaśnie świeczka.
Byłem gotowy.
Płomień przygasł, potem, jakby ostatnim wysiłkiem zadrżał w lewo i w prawo, na chwilę wystrzelił jasno, a potem cicho posykując, zmalał i zniknął.
Brzask blado rozjaśnił nocne niebo.
Pokój stał się szary, ciemność odeszła.
Wstałem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
[1]Oden – japońska potrawa gotowana, w której składniki takie jak jajka, rzepa, ryby i in. duszone są w wywarze rybnym. Popularna do dziś, często serwowana w małych kramach na ulicy, szczególnie cieszy się powodzeniem w chłodniejsze dni.
[2] Tōhoku – region na północy największej wyspy Japonii Honsiu, w skład której wchodzą prefektury Aomori, Akita, Iwate, Yamagata, Fukushima i Miyagi. Charakteryzuje się surowszym klimatem niż okolice Tokio; region ten najbardziej ucierpiał podczas trzęsienia ziemi i tsunami w marcu 2011 roku.
[3]Kotatsu – współcześnie elektryczny piecyk montowany pod niskim stolikiem, który ma wokół blatu ciepły koc; urządzenie zbudowane jest na wzór dawnych palenisk, które funkcjonowały w centralnej izbie, poniżej poziomu podłogi.
[4] „Księżna de Clèves” – powieść Marii de La Fayette z 1678 roku, uznawana za pierwszą nowoczesną powieść francuską i pierwszą powieść psychologiczną, opisującą losy romansującej mężatki, tytułowej Księżnej na dworze Henryka II.
Osamu Dazai ─ jeden z najważniejszych XX-wiecznych autorów japońskich. Osamu Dazai tworzył opowiadania, powieści, dramaty i dzienniki. Jego dzieła trafiały do serc czytelników próbujących znaleźć miejsce w nowym porządku powojennej Japonii. Jego bohaterowie to ludzie zagubieni, pozbawieni nadziei na lepszą przyszłość. Osamu Dazai często pisał w pierwszej osobie, identyfikując się z narratorem.Obficie czerpał z własnej biografii. W 2019 roku w Tajfunach ukazał się Zmierzch w przekładzie profesora Mikołaja Melanowicza. Do dziś jest jednym z tajfunowych bestsellerów i gromadzi rzesze nowych miłośników literatury japońskiej.
Anna Wołcyrz ─ tłumaczka literatury japońskiej, redaktorka; współzałożycielka wydawnictwa i księgarni Tajfuny. W Tajfunach ukazały się jej przekłady Gorączki złotych rybek Kanoko Okamoto oraz Ogrodu Hiroko Oyamady. Jesienią 2021 roku ukaże się jej przekład powieści Kanako Nishi.
W cyklu “To się czyta” na antenie drugiego programu Polskiego Radia mieliśmy okazję wysłuchać fragmentów powieści Podziemie pamięci Yōko Ogawy w interpretacji Doroty Landowskiej. Jeśli uciekła Wam transmisja na żywo …
Nadszedł czas na na jedną z moich ukochanych japońskich pisarek - Akiko Yosano. Aktywistka, poetka, matka... A przede wszystkim fascynująca postać, o której chciałabym Wam nieco opowiedzieć. Urodziła się w [...]
Gdy mieszkaliśmy w Mitace w Tokio w naszym sąsiedztwie codziennie spadały bomby. Pogodziłem się z tym, że w każdej chwili mogę umrzeć, ale na myśl, że to na głowę mojego [...]
Serwis i Sklep używa plików cookies, aby dostarczać usługi i funkcje dostosowane do preferencji i potrzeb Użytkowników Sklepu, w szczególności pliki cookies pozwalają rozpoznać urządzenie Użytkownika i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb.
Pliki cookies mogą mieć charakter tymczasowy, tj. są usuwane z chwilą zamknięcia przeglądarki lub trwały.
Stałe pliki cookies są przechowywane także po zakończeniu korzystania ze stron Serwisu i Sklepu i służą do przechowywania informacji takich jak hasło czy login, co przyspiesza i ułatwia korzystanie ze stron, a także umożliwia zapamiętanie wybranych przez Użytkownika ustawień.
Necessary cookies są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Ta kategoria ciastek służy wyłącznie zapewnieniu podstawowych funkcjonalności i bezpieczeństwa strony. Te ciasteczka nie zbierają danych użytkowników.
Wszystkie ciasteczka, które nie są konieczne do prawidłowego działania strony i wykorzystywane do zbierania danych użytkownika np. przez Google Analytics lub inne zintegrowane serwisy są określane jako non-necessary. Potrzebujemy Twojej zgody przed uruchomieniem tych plików cookie w naszej witrynie.
“Poranek” – Osamu Dazai
Opowiadanie “Poranek” (Asa) opublikowane zostało w piśmie Shinshichō w 1947 roku. Jest to pierwsze polskie tłumaczenie tego tekstu, w którym czytelnik z pewnością znajdzie znajome motywy, które pojawiają się też w innych tekstach Osamu Dazaia, choćby Zmierzchu, którego nowe wydanie nakładem Tajfunów ukaże się już pod koniec stycznia.
Najbardziej lubię dobrą rozrywkę i nawet gdy pracuję w domu, oczekuję skrycie, że odwiedzi mnie przyjaciel z daleka. Gdy usłyszę, jak z trzaskiem rozsuwają się frontowe drzwi, marszczę brwi i zaciskam usta, ale serce skacze mi z uciechy. Pośpiesznie zgarniam zapisane kartki, żeby wyjść gościowi na powitanie.
─ Ach, nie chciałem przeszkadzać w pracy!
─ Nie ma o czym mówić ─ odpowiadam.
Po czym wychodzimy razem się zabawić.
Tym sposobem jednak pisanie za nic nie posuwa się do przodu. Żeby temu zaradzić, wynająłem w tajemnicy niewielki pokój do pracy. Nawet domownicy nie wiedzą, gdzie się znajduje. Co rano, około dziewiątej, biorę przygotowany dla mnie posiłek i idę pracować do wynajętego gabinetu. Oczywiście nikt mnie tam nie odwiedza, mogę więc pisać zgodnie z przyjętym planem. A jednak popołudniami, około trzeciej, przychodzi zmęczenie, zaczynam tęsknić za towarzystwem i zabawą; czekam na odpowiedni moment, by zakończyć fragment i wracam do domu. Po drodze zdarza mi się wstąpić na oden[1] i trwonię w barze czas do późnego wieczora.
Mój gabinet.
Tak naprawdę jest to mieszkanie pewnej młodej kobiety. Codziennie rano wychodzi do pracy w banku przy Nihonbashi. Gdy przychodzę, jej już nie ma. Piszę cztery, pięć godzin i wychodzę, zanim ona wróci.
Nie jest bynajmniej moją kochanką. Znałem jej matkę, która – z pewnych powodów – zostawiła córkę samą i wyjechała na północ, do rejonu Tōhoku[2]. Czasem przesyła mi listy, w których radzi się mnie w temacie zamążpójścia córki. Spotykam się więc z kandydatami i odpisuję: tak, ten kawaler będzie dobrym mężem, popieram, jakbym sam był wielce obeznany w temacie swatów.
Zdaje mi się, że ostatnimi dniami córka woli radzić się w męskim temacie mnie, niż własnej matki.
─ Kiku, wiesz, widziałem niedawno twojego przyszłego męża – mówię.
─ Ach tak? Co myślisz? Trochę bufon z niego, nie uważasz?
─ Cóż, taki los. W porównaniu ze mną, każdy mężczyzna wyda ci się głupszy niż jest. Przymknij na to oko.
─ Pewnie masz rację.
Dziewczyna była gotowa wyjść za mąż za tego młodzieńca.
Wczoraj nie żałowałem alkoholu. Szczerze mówiąc, piję co wieczór, nie byłoby więc w tym wydarzeniu nic niezwykłego, gdyby nie to, że wracając z gabinetu, spotkałem przy stacji dawnego przyjaciela i, niewiele myśląc, zaprosiłem go na oden i sporo wypiliśmy. Gdy trunek zaczynał nam uderzać do głowy, w drzwiach stanął mój redaktor z butelką whisky w ręku i okrzykiem: „Wiedziałem, że cię tu znajdę!”. Dołączył do nas i opróżniliśmy razem butelkę. Zacząłem się poważnie martwić, że wieczór skończy się wymiotami i chorobą, i że czas już w drogę, gdy nagle mój przyjaciel zaproponował, że teraz jego kolej – poprowadził nas na pociąg i pojechaliśmy do jego ulubionej małej knajpki, gdzie postawił nam sake. Gdy w końcu żegnałem się z przyjacielem i redaktorem, z upojenia nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
− Przenocuj mnie. W tym stanie nie dojdę do domu. Usnę tu i teraz. Proszę!
Wlazłem pod kotatsu[3] i zasnąłem od razu, w wierzchniej pelerynie.
Obudziłem się w środku nocy. Dookoła ciemność. Przez pierwsze kilka sekund, wydawało mi się, że śpię u siebie w domu. Poruszyłem palcami u stóp i odkryłem, że wciąż mam na sobie skarpetki. A niech to. Szlag!
Ach, który już raz przytrafia mi się taka historia, setny? Tysięczny?
Westchnąłem ciężko.
─ Za zimno?
Usłyszałem w ciemności głos Kiku.
Spała naprzeciw mnie, po drugiej stronie rozgrzanego kotatsu.
─ Nie, nie jest mi zimno.
Podniosłem się.
─ Nie przeszkodzi ci, jeśli wysikam się przez okno? − zapytałem.
─ Proszę. Tak będzie ci łatwiej.
─ Nie mów tylko, że też tak czasem robisz.
Wstałem i przekręciłem włącznik lampy. Nie świeci.
─ Nie ma prądu − powiedziała cicho Kiku.
Po omacku ruszyłem w stronę okna, ale potknąłem się, chyba o Kiku. Siedziała nieporuszona.
─ Wybacz − mruknąłem pod nosem. Wreszcie wyczułem ręką zasłonę, pociągnęłam i otworzyłem okno. Po chwili usłyszałem dźwięk strumienia moczu.
─ Na biurku masz tę książkę, „Księżną de Clèves”[4] − powiedziałem, wyciągnąwszy się z powrotem na dawnym miejscu. − Damy w tamtych czasach załatwiały się w pałacowych ogrodach albo w ciemnych przejściach pod schodami. To właśnie szlachta sika przez okno. ─ Jeśli chcesz się jeszcze napić, przyniosę ci butelkę. Szlachta pija w łóżku, prawda?
Chciałem. Ale widziałem, że gdy wypiję, przekroczę pewną granicę.
─ Szlachta nie lubi ciemności, w głębi serca to wszystko tchórze. Gdy jest ciemno, mrozi ich ze strachu. Nie masz przypadkiem świeczki? Napiję się, jeśli zapalisz świeczkę.
Kiku wstała w milczeniu. Po chwili pojawił się płomień. Odetchnąłem z ulgą. Dotrwam do końca tej nocy bez głupich pomysłów.
− Gdzie mam ją postawić?
− Świecznik stawiaj wysoko, napisali w Piśmie. Może na tym regale z książkami?
− A sake? Przynieść czarkę?
− Nocą sake podawaj w czarkach, napisali w Piśmie – skłamałem.
Kiku, chichocząc, przyniosła sporą czarkę wypełnioną po brzegi trunkiem.
─ Starczy na jeszcze jedną.
─ Nie, tyle mi wystarczy.
Wziąłem naczynie, wypiłem sake duszkiem i położyłem się na plecach.
─ A teraz spać. Dobranoc, Kiku.
Dziewczyna leżała na plecach, pod kątem do mnie, ale trzepotała długimi rzęsami i nie wyglądała na śpiącą.
Wpatrywałem się w płomień świecy na regale. To rósł, to malał, niczym żywa istota. Nagle uświadomiłem sobie przerażającą prawdę.
─ Strasznie krótka ta świeczka. Już się dopala. Nie masz dłuższej?
─ Mam tylko tę.
Zamilkłem. Zacząłem się modlić. Niech sen spłynie na mnie nim ta świeca się dopali. Niech wyparuje ze mnie ostatnia czarka sake. Inaczej Kiku jest w niebezpieczeństwie.
Płomyczek tlił się i tlił, coraz mniejszy, a sen nie nadchodził. Alkohol też nie ulatniał mi się z głowy, ale rozgrzewał mi ciało i dodawał odwagi.
Westchnąłem.
─ Może ściągniesz skarpetki? − powiedziała Kiku.
─ Dlaczego?
─ Będzie ci cieplej.
Posłuchałem i ściągnąłem skarpety.
To koniec. Niech no tylko zgaśnie świeczka.
Byłem gotowy.
Płomień przygasł, potem, jakby ostatnim wysiłkiem zadrżał w lewo i w prawo, na chwilę wystrzelił jasno, a potem cicho posykując, zmalał i zniknął.
Brzask blado rozjaśnił nocne niebo.
Pokój stał się szary, ciemność odeszła.
Wstałem i zacząłem się zbierać do wyjścia.
[1] Oden – japońska potrawa gotowana, w której składniki takie jak jajka, rzepa, ryby i in. duszone są w wywarze rybnym. Popularna do dziś, często serwowana w małych kramach na ulicy, szczególnie cieszy się powodzeniem w chłodniejsze dni.
[2] Tōhoku – region na północy największej wyspy Japonii Honsiu, w skład której wchodzą prefektury Aomori, Akita, Iwate, Yamagata, Fukushima i Miyagi. Charakteryzuje się surowszym klimatem niż okolice Tokio; region ten najbardziej ucierpiał podczas trzęsienia ziemi i tsunami w marcu 2011 roku.
[3] Kotatsu – współcześnie elektryczny piecyk montowany pod niskim stolikiem, który ma wokół blatu ciepły koc; urządzenie zbudowane jest na wzór dawnych palenisk, które funkcjonowały w centralnej izbie, poniżej poziomu podłogi.
[4] „Księżna de Clèves” – powieść Marii de La Fayette z 1678 roku, uznawana za pierwszą nowoczesną powieść francuską i pierwszą powieść psychologiczną, opisującą losy romansującej mężatki, tytułowej Księżnej na dworze Henryka II.
Osamu Dazai ─ jeden z najważniejszych XX-wiecznych autorów japońskich. Osamu Dazai tworzył opowiadania, powieści, dramaty i dzienniki. Jego dzieła trafiały do serc czytelników próbujących znaleźć miejsce w nowym porządku powojennej Japonii. Jego bohaterowie to ludzie zagubieni, pozbawieni nadziei na lepszą przyszłość. Osamu Dazai często pisał w pierwszej osobie, identyfikując się z narratorem.Obficie czerpał z własnej biografii. W 2019 roku w Tajfunach ukazał się Zmierzch w przekładzie profesora Mikołaja Melanowicza. Do dziś jest jednym z tajfunowych bestsellerów i gromadzi rzesze nowych miłośników literatury japońskiej.
Anna Wołcyrz ─ tłumaczka literatury japońskiej, redaktorka; współzałożycielka wydawnictwa i księgarni Tajfuny. W Tajfunach ukazały się jej przekłady Gorączki złotych rybek Kanoko Okamoto oraz Ogrodu Hiroko Oyamady. Jesienią 2021 roku ukaże się jej przekład powieści Kanako Nishi.
Podobne wpisy
“Podziemie pamięci” Yoko Ogawy na antenie radiowej Dwójki
W cyklu “To się czyta” na antenie drugiego programu Polskiego Radia mieliśmy okazję wysłuchać fragmentów powieści Podziemie pamięci Yōko Ogawy w interpretacji Doroty Landowskiej. Jeśli uciekła Wam transmisja na żywo …
“Splątane włosy” – Akiko Yosano
“Morze” – Osamu Dazai