To książka wyjątkowa z wielu względów. Nie tylko dlatego, że jest to pierwsza książka Kim Soom w tłumaczeniu – ale przede wszystkim ze względu na temat. One left to opowieść napisana z perspektywy ponad 90-letniej kobiety, która jako trzynastolatka została porwana i zmuszana do pracy seksualnej dla japońskiej armii stacjonującej w Mandżurii. Książka Kim jest też jedną z pierwszych powieści, która poruszyła ten temat i wywołała tym samym w Korei Południowej małą burzę (przypomnijmy, że debata publiczna na ten temat zaczęła się dopiero w latach 90., ponad czterdzieści lat po wojnie).
Główna bohaterka nigdy nikomu nie opowiedziała o tym, co przeżyła. Rodzina uważała ją za dziwną, wszyscy woleli nie pytać. A nuż wydałoby się to, co niektórzy podejrzewali. Do wspomnień inspiruje ją program w telewizji, w którym przedstawiana jest “ostatnia” żyjąca “kobieta-pocieszycielka”. Bohaterka tym samym zaczyna się zastanawiać – czy to ona przypadkiem nie jest tą “ostatnią”? A może jest takich kobiet jak ona – milczących od dziesięcioleci – o wiele więcej?
Kim Soom do opowiedzenia historii głównej bohaterki i kobiet, z którymi ta żyła w Mandżurii, użyła ciekawego zabiegu literackiego – prawie wszystkie wypowiedzi i opisy bazowane są na prawdziwych świadectwach kobiet, zarówno z Korei Południowej, jak i Północnej. Tym samym oprócz samej literackiej narracji i historii głównej bohaterki, dajemy głos dziesiątkom, setkom kobiet, które z obawy o ostracyzm milczały przez całe dekady. Kim Soom tym samym pokazuje nam, że może historia jej bohaterki jest fikcją, ale daje głos tym, które tak jak bohaterka, nie mogły opowiedzieć swojej historii.
Książka opatrzona jest ważnym wstępem Bonnie Oh i posłowiem tłumaczy: Bruce’a i Ju-chan Fulton, którzy długo szukali wydawcy, który odważyłby się wydać tę książkę. I choć jest to lektura miejscami bardzo trudna, naprawdę cieszę się, że się im udało.
Na razie nie ma opinii o produkcie.