Opowieść w The Earthspinner rozciąga się między Anglią a Kummarapet w Indiach w latach osiemdziesiątych, łagodnie łącząc niczym różne kawałki gliny w rękach garncarza, głosy bohaterów. Brytyjska rzeczywistość i samotność studenckiego życia za granicą przytłaczają Sarę. Ukojenie znajduje w uczelnianym studiu ceramiki, gdzie mokra glina, obracające się koła garncarskie i narzędzia pozwalają jej przenieść się myślami do rodzinnego miasta na południu Indii. Dotyk gliny przywraca jej emocjonalną więź ze zmarłym ojcem, a także z nauczycielem, który wprowadził ją w ceramiczny świat.
Elango tworzy. Glina w jego rękach przeobraża się w wyrafinowane naczynia i wielkie urny. Tym, co jednak zawładnęło jego snami jest olbrzymi koń ofiarny, spadkobierca przekazywanej z pokolenia na pokolenie w rodzinie Elango tradycji, ale też ucieleśnienie znacznie starszych mitów. Ten jednak, zrodzony z płomiennej zakazanej miłości do muzułmanki jest inny. Święta figura, na której Elango postanowił umieścić kaligrafię w urdu budzi sprzeciw społeczności, gwałtowny wybuch przemocy rozrywa więzi.
The Earthspinner to pierwsza w Tajfunach powieść wielokrotnie nagradzanej indyjskiej autorki. Piękny styl i starannie dobrane słowa łagodnie opisują złożone uczucia bohaterów. Narracja z perspektywy Sary, Elango, a nawet przygarniętego przez Elango psa, Chinny, pozwala poczuć emocje bohaterów, a także ich myśli na temat szeptem wplecionych w historię wydarzeń politycznych z Indii i ze świata. Sama problematyka złamania tabu przypomina mi rozpaczliwą fabułę Pyre autorstwa Perumala Murugana. Anuradha Roy opisuje jednak tabu w sposób poruszający, piękny i delikatny.